sobota, 23 stycznia 2010

Myśli luźne.


Za oknem chyba minus 20, a ja leżę przed TV i spijam zimną wenę z puszki przelaną do szklanki typowo dla weny przeznaczoną. I sobie przypominam sceny z przeszłości związane ze spożyciem owego bursztynowego płynu.


Stary Rynek, Poznań , upalne lato kilka lat temu…
Wchodzę do znajomej knajpy, gdzie bufetowy niesłusznie w tym kraju zwany barmanem w sposób chamski taksuje mnie wzrokiem, jego skacowane, przekrwione oczy drążą mnie na wylot. Ja już wiem, a on się domyśla, że o napiwku nie ma mowy. Za ten wzrok, za ten ubiór, za ten przepity oddech napiwek się nie należy. Tylko ten typ pracujący tu zbyt krótko, żeby mnie znać, nie wie że znam właściciela tego przybytku.

„Piwko poproszę” –wydusiłem z siebie.

Patrzę mu uważnie na ręce , są jakby niedomyte, ale to standard w naszej gastronomii, lekko się trzęsą informując mnie, że kac nadal trwa i za mało dziś wypił żeby były stabilne.
Nalewa piwo zbyt szybko, zbyt beztrosko, zbyt nonszalancko, zbyt… Chyba zbyt się tym przejmuje sam muszę się napić, więc czas gra dla mnie rolę.
Nalewanie trwa 3 sekundy, piana jest na 3mm, cena 3 pln.
Zasada trzech trójek…
Dlatego po trzykroć powiadam wam nie pijcie piwa w niedzielę rano, bo nikt nie jest w tym kraju trzeźwy i nie naleje wam piwa jak nalewać się powinno.
Dobrze, że dziś sobota… A tak na marginesie, klient nie popracował długo i nie jest to moja zasługa, po prostu zachlał swoją posadę jak wielu przed nim i jeszcze więcej po nim. Picie to choroba zawodowa polskiej gastronomii, kto pracował ten wie.
Miało być śmiesznie i wesoło, wyszło jak wyszło.

3 komentarze:

  1. :) A ja właśnie mam ochotę na piwnego grzańca. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pifka już prawie nie pijam bo korporacyjnym się stało i Hainekena od Żywca nie odróżniam, bo to teraz zdaje się, ta sama firma, więc leją z jednej kadzi, tylko na starych nalepkach jadą. Przecież nie wyrzucą.
    Winko pokornie proszę wlewać w siebie bo i humor od niego inny niż po browarze. Pozdrawiam i toast za sobotni miły wieczór wznoszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mimo wszystko wolę piwo, do wina chyba jeszcze nie dojrzałem. A co do korporacyjności to zgadzam się w 100%.

    OdpowiedzUsuń