niedziela, 31 stycznia 2010

Wiersze najszczersze - początek

Siedzę zawieszony między wczoraj a jutro,
Nicość boleśnie zatyka gardło,
Rozpuszczone myśli rozsadzają głowę,
Samotność !!!
Już godzinę nie mam  do kogo się odezwać,
Czas bezwzględnie przesuwa sekundy,
Czajnik na gazie wzywa do wysiłku,
Kolejna herbata bez cukru,
Samotność !!!
Kupon toto lotka bezczelnie szczerzy nic nie warte cyferki,
Podatek od naiwności zapłacony,
Resztkami sił sięgam po pilota,
Rozsądek mówi - wyłącz,
Samotność !!!!
Zastanawiam się, co ja bredzę ?
Ale to już koniec.

A teraz kombinujcie, hi hi hi

środa, 27 stycznia 2010

Zostań blogerem roku!

Nie martwmy się, że nikt na nas nie głosuje, gdyż ludzie nie mają pieniędzy na głupoty. Jeśli chcesz być kimś musisz sam o to zadbać.
Do zadbania o siebie (czyt. zostaniem blogerem roku) potrzebne jest:
-rower,
-zdrowie,
-trochę wolnego czasu.
Wsiadamy na rower, następnie udajemy się niezwołcznie w kierunku najbliższego salonu Play. Pobieramy darmowy starter dla siebie , dziewczyny i dla kogo nam jeszcze dadzą.
Po czym udajemy się do kolejnego salonu Play, gdzie pobieramy darmowy starter dla siebie, dziewczyny i dla kogo nam jeszcze dadzą. Czynność tę powtarzamy aż do uzyskania minimum 300 starterów. W drodzę do domu zakupujemy wenę w puszcze (może być w butelce) w ilości szt. minimum 4. Telefon podłączamy do ładowarki lub ładowaczki ( zależy od firmy) aby w trakcie walki o tytuł nie zabrakło prądu. Wysyłamy z każdego startera po 2 smsy , co daje nam ilość szt. 600. Nikt takiego wyniku jeszcze nie osiągnął.
Życzymy powodzenia!

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Chrzest polski.

Założeniem zrozumienia tej historii jest wiara czytelników w Boga. Ja wierzę z powodów, których sam nie rozumiem. Nie chodzę do kościoła, nie modlę się, ale wierzę że Ktoś nad nami czuwa i po śmierci coś jest. Czy to raj czy reinkarnacja, nie wiem. Ale coś tam musi być.
Opowiem wam historię niczym z piekła rodem, której finał rozegrał się na plebanii.
Pewna kobieta, którą Bóg obdarzył synem z człowiekiem przez nią niekochanym, chciała ochrzcić swego potomka. Powody , które nią kierowały mogły być różne, może sama wierzyła w Boga i potrzebę chrztu jako zmazanie grzechu pierworodnego, może zmuszała ją do tego psychicznie rodzina co niedzielę gromadnie chodząca do kościoła, może babcia, która cały dzień odmawiała różaniec aby wnuczek antychrystem nie został. Rzecz w tym, że synek miał rok i nieochrzczony był co w naszym kraju na grzech śmiertelny zakrwawa! A ślubu kościelnego z ojcem jego nie miała i nie chciała. Po bezskutecznych wizytach na plebanii i rozmowach z wielce szanownym proboszczem chrzest się odwlekał… A powód był jeden! Wielebny nie chciał udzielić chrztu, gdyż rodziciele nie mieli ślubu kościelnego. Ta nędzna kreatura nazywająca się sługą bożym stawiała warunki i co by tu nie mówić szantażowała! Albo ślub, albo chrztu nie będzie… W końcu niestety Kobieta uległa tym zmasowanym kościelno-rodzinnym atakom i zgodziła się na plebanii w obecności wielebnego szantażysty i przyszłego męża na ślub, i chrzest, które miały się odbyć na jednej mszy. Przebiegły sługa boży dalej stawiał warunki ( czyt. szantażował) ślub pierwszy potem chrzest, żeby mu nikt spod ołtarza nie uciekł. Wszystko odbyło się jak proboszcz chciał, namówiona przez niego Kobieta dopuściła się krzywoprzysięstwa pod ołtarzem, przysięgała miłość, której nie mogła dać, wierność, której nie chciała, a że go nie opuści aż do śmierci to już kompletna bzdura. Ochrzczono syna. Kobieta chciała wziąć ślub z tym jedynym na którego czekała, a nie z ojcem jej syna. Zmuszona uczyniła świadomy grzech. Pytanie brzmi kto bardziej zgrzeszył? Wielebny i rodzina, którzy ją do tego zmusili czy Ona biedna, osamotniona? Pytam jaki ma sens ta cała otoczka wiary, te kościoły i plebanie, te pozornie przestrzeganie wartości? Czy aby ochrzcić potrzebny jest ksiądz? Czy sama wiara wystarczy? Czy mamy świadomie grzeszyć aby niczego nieświadoma istota została ochrzczona? Czemu jest winne dziecko, że się urodziło? Jaki ma sens przysięga małżeńska, w którą w momencie jej składania się nie wierzy?

niedziela, 24 stycznia 2010

Obywatelski obowiązek czyli jak zrobić pitbula

Mamy już końcówkę stycznia więc postanowiłem spełnić swój obywatelski obowiązek i udałem się do księgarni aby zakupić książkę, którą zamierzałem przeczytać i dołączyć do grona statystycznych polaków ( podobno 2,5 książki na miesiąc ). Zagłębiłem się w czeluściach księgarni, takiej z książkami, a nie z kawą, nożem, chińskim radyjkiem z budzikiem i innymi cudeńkami. Po chwili weszło dwóch łysych, napakowanych dżentelmenów w czarnych kurtkach, pomyślałem, że to 2,5 książki to chyba jednak prawda skoro tacy ludzie odwiedzają takie straszne dla nich miejsca. Czar prysł kiedy usłyszałem czego owi Panowie szukali. Poprosili o najlepszą książkę o hodowli PITBULI, pani za ladą przeszukała komputer, ale nic nie znalazła, wyszli i po chwili wrócili żeby poprosić o najlepszą książkę o psach obronnych, niestety takowej też nie otrzymali, więc wyszli. Znalazłem interesującą mnie pozycję i udałem się do kasy. Z kamienną miną poprosiłem panią za ladą o poradnik jak przyjmować sterydy, pani przeszukała komputer no i nic nie znalazła, zdziwiony, że pani nic nie zajarzyła poprosiłem o poradnik jak zrobić granat bojowy domowym sposobem. Pani przeszukała komputer no i niestety nic nie znalazła, chciałem jeszcze poprosić o poradnik jak fachowo kopać leżącego, ale odpuściłem. Wydaje mi się, że pani pomimo wykonywanego zawodu nie była statystyczną polką, a może było za wcześnie? ( niedziela godzina 10:15 , patrz http://polacyprzyjechali.blogspot.com/2010/01/mysli-luzne.html.). Swoją drogą stwierdziłem, że znalazłem dziurę na rynku wydawniczym i postanowiłem napisać poradnik jak zrobić pitbula - oczywiście z niczego. Będę informował na forum o postępach w pracy.
Dobranoc !!!

sobota, 23 stycznia 2010

Myśli luźne.


Za oknem chyba minus 20, a ja leżę przed TV i spijam zimną wenę z puszki przelaną do szklanki typowo dla weny przeznaczoną. I sobie przypominam sceny z przeszłości związane ze spożyciem owego bursztynowego płynu.


Stary Rynek, Poznań , upalne lato kilka lat temu…
Wchodzę do znajomej knajpy, gdzie bufetowy niesłusznie w tym kraju zwany barmanem w sposób chamski taksuje mnie wzrokiem, jego skacowane, przekrwione oczy drążą mnie na wylot. Ja już wiem, a on się domyśla, że o napiwku nie ma mowy. Za ten wzrok, za ten ubiór, za ten przepity oddech napiwek się nie należy. Tylko ten typ pracujący tu zbyt krótko, żeby mnie znać, nie wie że znam właściciela tego przybytku.

„Piwko poproszę” –wydusiłem z siebie.

Patrzę mu uważnie na ręce , są jakby niedomyte, ale to standard w naszej gastronomii, lekko się trzęsą informując mnie, że kac nadal trwa i za mało dziś wypił żeby były stabilne.
Nalewa piwo zbyt szybko, zbyt beztrosko, zbyt nonszalancko, zbyt… Chyba zbyt się tym przejmuje sam muszę się napić, więc czas gra dla mnie rolę.
Nalewanie trwa 3 sekundy, piana jest na 3mm, cena 3 pln.
Zasada trzech trójek…
Dlatego po trzykroć powiadam wam nie pijcie piwa w niedzielę rano, bo nikt nie jest w tym kraju trzeźwy i nie naleje wam piwa jak nalewać się powinno.
Dobrze, że dziś sobota… A tak na marginesie, klient nie popracował długo i nie jest to moja zasługa, po prostu zachlał swoją posadę jak wielu przed nim i jeszcze więcej po nim. Picie to choroba zawodowa polskiej gastronomii, kto pracował ten wie.
Miało być śmiesznie i wesoło, wyszło jak wyszło.

Polacy przyjechali, Polacy muszą wypić!


Polacy przyjechali, Polacy muszą wypić.
I nie byle co… Żadne tam Dżony-Łokery czy insze łyski. O nie… Gorzką żołądkową. Te wszystkie drogie, ekskluzywne, światowe alkohole nie podchodzą pod bigosik, golonki i nóżki w galarecie. No bo jak już jeść, to też po polskiemu. A co!

To my Polacy!




Bez komentarza. ;)

Ha ha ha a właśnie że nie !!!!!!!!



A właśnie, że nie wyrzuciliśmy pasków ze szmatki, wiemy, że te paski to do niczego ale Dorotka tak dla śmiechu zrobiła z tego sukienkie.

piątek, 22 stycznia 2010

Jak zrobić makaron z Nitzchego


Ingrediencje do pysznego makaronu, pomijając makaron z pszenicy DURUM ( to nie jest choroba ani brzydkie słowo):anszułas (taka ryba jadalna),pomidory suszone(chociaż są mokre, ale to mokre ze słoika laliśmy na patelnie),czosnek (niestety chinski, polski zimą nie rośnie), wena w puszce( może być w butelce), oliwa truflowa (kwintesencja smaku, trufla wczoraj zeżarliśmy też z makaronem) Tu wtrącem WARNING lub ACHTUNG, nie kupujcie trufla z internetu za 26 PLN bo w smaku podobny jest zupełnie do niczego.Do posypania parmezan i świeżo zmielony pieprz czarny.






Teraz wszystkim celujemy w patelnię, rozgrzaną wrrrrrrrraaałłłł. Podsmażamy i popijamy weną z puszki co chwilkę.



Ugotowany makaron al dente ( to nie jest choroba ani brzydkie słowo) wciepamy na patelnie i tytłamy z podsmażką, popijając obficie weną i posypujemy startym parmezanem.




Propozycja podania. MNIAM MNIAM ale pycha i popijamy weną.

Czapka niewitka


To jest Witek i to nie jest jego czapka. To jest czapka uszatka , którą ukradł Witek, nie bierzcie przykładu z Witka, bo to nieładnie tak.

A- viatar


Byliśmy dzisiej w kinie na filmie a-viatar, film raczej kiepski chociaż niewiele widziałem bo kolega obok miał viatry ( bąki pierdział )aż oczy łzawiły, pomimo okularów wykonanych dzięki wspaniałej technice, o które bardzo dbaliśmy , według zaleceń producenta, film nie zrobił wielkiego wrażenia.
Jak będzie Wam zimno to idźcie do kina bo tam tak gorąco, że aż buty zdjąłem. Poza smrodem popkorna, skarpetek i spoconych ciał ( bo tłum ludzi taki, że okciami trzeba się rozpychać żeby ich , tych okci oprzeć) to nic ciekawego.
A bilety zarezerwowaliśmy przez internet, ale to nie działa bo jak przyszliśmy do kasy, co by ich odebrać to nie dość, że trzeba zapłacić, to byliśmy godzinę za wcześnie ( nic z tego nie rozumiem) a śnieg po pachy. To tyle o filmie, jak pójdę do teatru to też Wam opowiem o co tam chodzi, tylko nie mogę biletu przez internet zarezerwować.

Dobranoc.

Geneza jak to dumnie brzmi.



Po obejrzeniu tego co widać wyżej i zakupie 12 puszek weny w puszce firmy Żywiec S.A. (gorąco polecam) postanowiliśmy utworzyć bloga, tej.

Dla Ciebie Sol!

niedziela, 17 stycznia 2010

Jak zrobić szmatkie.




Dzisiaj zaprezentujemy genialny ale bardzo prosty sposób jak zrobić szmatkę. Do wykonania szmatki potrzebana jest nam koszulka i nożyczki. Tniemy koszulkę tak jak widać na zdjęciu, te paski są zbędne więc je wyrzucamy a reszta jest wspaniałą i nietuzinkową szmatką, której wszyscy będą Wam zazdroscić. Bardzo dobrze wyciera bród z podłogi chociaż jak wdepniecie w taką brązową kiełbaskę co smierdzi to już gorzej, ale na sniegu ładnie je widać. Życzę powodzenia, zabawa gwarantowana.

piątek, 15 stycznia 2010

Blog roku

I tak powstaje coś z NICZEGO , nie głosujcie na nas bo nie zasłużyliśmy. Na bieżąco będziemy Was informować o trędach w modzie, polityce i życiu prywatnym ( naszego sąsiada i jego 18 letniej córki ) żebyście byli na bieżąco i nikt Wam nie zarzucił, że jesteście do tyłu. Wszelkie pytania odnośnie wszystkiego co Was boli kierujcie tutaj a zostaniecie wysłuchani.Pozdrawiamy wszystkich zainteresowanych. Następne posty będą bardzo poważne i będą dotyczyły poezji, sztuki i surwiwalu oraz metaloplastyki i jak zamówić taksówkę.

Ci co nas oglądali


Nie chwaląc się oglądali nas wielcy tego świata: Zygmuś, Karol, i wielu wielu innych rownie ciekawych i trzeźwych bo nikt pijany nas nie ogląda. Tworzenie bloga to strasznie ciężka praca. Nie idzie w parze z piciem alko. ( pozdro dla pijących)i nie.

Tani makijaż


Bierzesz okulary, kupujesz drogie kosmetyki i nic. Potem bierzesz jednorazową chusteczkę i w momencie smarkania podciągasz wysoko rozcierając na oba oczy. Piękny zielony odcień uzyskujesz nie wycierając twarzy. Jak na załączonych zdjęciach. Szczególnie polecany na imprezy karnawałowe.

Właśnie nam się pomyliło...

Właśnie nam się pomyliło i zamiast wczoraj już zamieściliśmy wam te zdjęcia tylko w odwrotnej kolejności na pierwszym jest coś a na drugim jest nic. Przepraszamy na pewno się poprawimy, następną razą. Błądzić jest rzeczą ludzką. AMEN

Jak zrobić coś z niczego. I nie chodzi o filozofa!



Jutro pokażemy wam zdjęcia jak zrobić COŚ z Nitzshego.

Polacy przyjechali...

W końcu przyjechalim, tej... I już!
Z zawodu jesteśmy dyrektorem i tera będziemy mieli więcej niż w wodociągach, i będziem budować miasta. Dotacje z unii i tak dostaniemy, także wszelkie donosy nie są potrzebne, i bezskuteczne.
I żeby nikt nie myślał, że chodzi nam tylko o popularność, bo to bzdura straszna.