poniedziałek, 25 stycznia 2010

Chrzest polski.

Założeniem zrozumienia tej historii jest wiara czytelników w Boga. Ja wierzę z powodów, których sam nie rozumiem. Nie chodzę do kościoła, nie modlę się, ale wierzę że Ktoś nad nami czuwa i po śmierci coś jest. Czy to raj czy reinkarnacja, nie wiem. Ale coś tam musi być.
Opowiem wam historię niczym z piekła rodem, której finał rozegrał się na plebanii.
Pewna kobieta, którą Bóg obdarzył synem z człowiekiem przez nią niekochanym, chciała ochrzcić swego potomka. Powody , które nią kierowały mogły być różne, może sama wierzyła w Boga i potrzebę chrztu jako zmazanie grzechu pierworodnego, może zmuszała ją do tego psychicznie rodzina co niedzielę gromadnie chodząca do kościoła, może babcia, która cały dzień odmawiała różaniec aby wnuczek antychrystem nie został. Rzecz w tym, że synek miał rok i nieochrzczony był co w naszym kraju na grzech śmiertelny zakrwawa! A ślubu kościelnego z ojcem jego nie miała i nie chciała. Po bezskutecznych wizytach na plebanii i rozmowach z wielce szanownym proboszczem chrzest się odwlekał… A powód był jeden! Wielebny nie chciał udzielić chrztu, gdyż rodziciele nie mieli ślubu kościelnego. Ta nędzna kreatura nazywająca się sługą bożym stawiała warunki i co by tu nie mówić szantażowała! Albo ślub, albo chrztu nie będzie… W końcu niestety Kobieta uległa tym zmasowanym kościelno-rodzinnym atakom i zgodziła się na plebanii w obecności wielebnego szantażysty i przyszłego męża na ślub, i chrzest, które miały się odbyć na jednej mszy. Przebiegły sługa boży dalej stawiał warunki ( czyt. szantażował) ślub pierwszy potem chrzest, żeby mu nikt spod ołtarza nie uciekł. Wszystko odbyło się jak proboszcz chciał, namówiona przez niego Kobieta dopuściła się krzywoprzysięstwa pod ołtarzem, przysięgała miłość, której nie mogła dać, wierność, której nie chciała, a że go nie opuści aż do śmierci to już kompletna bzdura. Ochrzczono syna. Kobieta chciała wziąć ślub z tym jedynym na którego czekała, a nie z ojcem jej syna. Zmuszona uczyniła świadomy grzech. Pytanie brzmi kto bardziej zgrzeszył? Wielebny i rodzina, którzy ją do tego zmusili czy Ona biedna, osamotniona? Pytam jaki ma sens ta cała otoczka wiary, te kościoły i plebanie, te pozornie przestrzeganie wartości? Czy aby ochrzcić potrzebny jest ksiądz? Czy sama wiara wystarczy? Czy mamy świadomie grzeszyć aby niczego nieświadoma istota została ochrzczona? Czemu jest winne dziecko, że się urodziło? Jaki ma sens przysięga małżeńska, w którą w momencie jej składania się nie wierzy?

5 komentarzy:

  1. A po jaką cholerę tej "babie" był chrzest dziecka? No chyba, że to dziecko umiało mówić i stwierdziło, że nie godzi się tak bez tego cyrku żyć. Pewnie już w brzuchu słyszało jaki Bóg dobroduszny i chciało być z nim jak najszybciej. Ale to chyba nie możliwe aby to dziecko umiało mówić.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dziecko się chrzci no bo się chrzci i już, a tu zaraz po co ? No bo nie ochrzczone dzieci jak dorosną to robią takiego bloga jak ten ( patrz- jeden z autorów , mianowicie ja ) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakby wszystkie ochrzczone dzieci pisały takie blogi to ja je chrzcić hurtowo pragnę za darmo u mnie w kuchni

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie E.Bareya chrzcij pan kogo tylko chcesz i jak chcesz! A blog nasz w 50% jest ochrzczony, a w reszcie nie. Ale w 100% za to pijący!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale przecież nie wodę święconą pijący :) Nie jestem ekspertem w sprawach chrzczenia, księdzem też podobno zostać nie mogę, ale tak na mój rozum robienie ludziom wody z mózgu jest obrzydliwe i pokrętne szczególnie w wydaniu tych, którzy sobie roszczą prawo do bycia przewodnikami.

    A czemu nie chcesz powiedzieć, co cię tak ucieszyło w tym lesie? :D Sarenka?

    OdpowiedzUsuń