niedziela, 13 marca 2011

Pikuś

Drzwi skrzypnęły przeciągle, jednak nikt nie zwrócił uwagi na wchodzącą postać szczelnie okrytą czarnym płaszczem. Jedynie szczury zbierające z podłogi resztki jedzenia z piskiem pouciekały do swoich nor. Przybysz podszedł do baru.
- Duże piwo. - powiedział rzucając na brudny blat złotą monetę. Oczy karczmarza błysnęły z zachwytu a dłoń błyskawicznym ruchem schowała pieniądz pod ladą. Tak zwinnie, jak tylko pozwalał mu na to sporych rozmiarów brzuch, podał podróżnemu kufel z pieniącym się płynem.
- Słomkę. - rzucił przybysz spod kaptura dokładnie zasłaniającego jego twarz. Karczmarz zdziwiony zamrugał kilkakrotnie świńskimi oczkami, ale posłusznie wyciągnął z szuflady żądany przedmiot. Siedzący przy barze wziął ją i zaczął pomału sączyć napój.
- Skąd pochodzisz? - zapytał barman.
- Stamtąd. - tajemnicza postać niedbale machnęła ręką w kierunku drzwi.
- A z daleka?
- Z krańca świata...
- To z daleka. - odpowiedział z przekonaniem barman. - Cześć Ton! - zakrzyknął do wychodzącego chwiejnym krokiem mężczyzny. - A na czym przyjechałeś? - indagował dalej podróżnika.
- Na... - zaczął ten, ale wrzask z zewnątrz nie pozwolił mu dokończyć. Po chwili do karczmy wpadł Ton.
- Jakieś bydlę zżarło mi konia! -krzyknął. Wszyscy łącznie z karczmarzem wybiegli przed budynek. Jedynie postać w czarnym płaszczu nieporuszenie trwała przy barze. Z zewnątrz dobiegły ją nieludzkie jęki i chrzęst miażdżonych kości. Przybysz zsunął kaptur z głowy odsłaniając nagą czaszkę, a spod płaszcza wydobył zakrzywiony miecz. Potem spokojnie dopił piwo głośno siorbiąc. W końcu zgarnął poły płaszcza i ruszył do wyjścia. Kopnięciem otworzył drzwi. Podwórze przed karczmą pokrywały szczątki zwierzęce i ludzkie. Wszędzie pełno było krwi.
- Pikuś? - zawołał przybysz chowając miecz. Zza rogu budynku wyszedł pokryty czarną łuską smok. Pysk miał uwalany błotem i krwią, z paszczy zwisały mu resztki ludzkiej dłoni.
- Nieładnie Pikuś. - zganiła go postać w płaszczu chwytając za cugle przymocowane do uprzęży zwierzęcia.
- Hik! - czknął smok w geście przeprosin.

5 komentarzy:

  1. No proszę jaki ułożony Pikuś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałem wyjaśnić, że tekst ten został napisany w 6 klasie szkoły podstawowej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. C w niczym nie umniejsza zasług Pikusia :))

    OdpowiedzUsuń
  4. I już takie mordercze instynkty? A dziś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziś wygląda to już trochę inaczej :)

    OdpowiedzUsuń