niedziela, 24 października 2010

Polityka nienawiści.

 Tadeusz Rydzyk w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" komentując ostatnie wydarzenia związane z zabójstwem w Łodzi stwierdził, że: to jest zamach na prawdę, na pokój, na Naród. Mówią miłość - a to jest nienawiść. Mówią pokój - a to jest wojna. Rzeczywistość, którą George Orwell opisał w swojej powieści "Rok 1984", spełnia się w naszych czasach. Musimy wrócić do prawdy, do poszanowania człowieka. Inaczej to będzie piekło na ziemi. Jeżeli Naród nie zmądrzeje, nie przebudzi się i nie będzie budował merytorycznie na prawdzie i miłości, skutki będą tragiczne.


Nie wiem czy sens ma komentować wypowiedź owego człowieka, szczególnie teraz gdy obóz polityczny z nim związany mówi tyle o zaprzestaniu "polityki nienawiści", która podobno jest im obca zarówno światopoglądowo jak i z punktu widzenia czysto ludzkiego.  
Wydaje mi się, że obie partie , mam na myśli PO i PiS, prowadzą wojnę na słowa, która ma za zadania zradykalizowanie naszego społeczeństwa zamiast działać na naród stabilizująco.  Czy pierwszy był Donald Tusk i jego "moherowa koalicja"? Czy może prezes PiS i jego "my jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO"?  Nie wiem i trudno to teraz bezsprzecznie rozstrzygnąć. Wiem, że prezes zawsze dążył do konfrontacji politycznej ze swoimi prawdziwymi czy wymyślonymi  przeciwnikami, zaczęło się kiedyś od palenia kukły urzędującego prezydenta Wałęsy. Prezes nie ma jakiegoś większego planu politycznego (a przynajmniej takiego, który by się znacząco różnił od PO), najlepiej czuje się w ciągłej walce. Jeśli nie ma przeciwnika to go sobie stwarza. 
Politycy PO oczywiście nie są bez winy, nie będę ich cytował, bo cały czas to robią w mediach politycy PiS, więc wszyscy znają to na pamięć.
Ręka do zgody została wyciągnięta. A czy PiS (czyt. prezes) ją uściśnie, czy tylko będzie mnożył warunki, które pozwolą  jak najdłużej ciągnąć wojnę szkodzącą Polsce to już inna sprawa.
Mam nadzieję, że tragiczne wydarzenia w Łodzi skłonią do refleksji, a nie będą tylko wodą na młyn polityków, którzy chcą  jątrzyć, a nie budować Polskę.
Przypomnę hasło wyborcze Jarosława Kaczyńskiego z kampanii prezydenckiej "Polska jest najważniejsza.", ale wtedy on był na proszkach...

2 komentarze:

  1. Jarek wtedy byl na proszkach, teraz powinien byc w kaftanie, ale chyba nie ma odwaznego lekarza, zeby ten tragiczny przypadek zdiagnozowac prawidlowo.
    Tragikomedia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy PiS był u władzy - PO skutecznie nie pozwalało im rządzić.Nie wyciągali ręki do zgody.I nie patrzyli na dobro Polski.Nie szafowali jednak nadmiernie mocnym słowem.
    Role się odwróciły.Teraz PiS nie daje spokojnie rządzić i robi to w sposób bezczelny.Bardziej bezczelnie już się nie da. Mimo wszystko stara się hamować ostre słowa, ale niby te nieostre nakazują kilku najważniejszym politykom przeczołgać się przed prezesem.On pragnie władzy tak bardzo, że to jest nie do wyobrażenia dla przeciętnego człowieka.
    Cokolwiek by nie zrobili "naczelni" i tak będzie za mało.Chyba,że oddadzą władzę.Panu prezesowi.
    A my - szaraczki - jesteśmy bezradni.Trzeba opanować nerwy, bo cokolwiek nie powiemy albo zrobimy - będzie zupełnie niepotrzebnym gestem/ słowem.

    OdpowiedzUsuń